Jan i Monika Chmielewscy podsumowują 55. Rajd Barbórka
Jak co roku na trasie Rajdu Barbórka walczyli zawodnicy z różnych odmian motorsportu, którzy w ten symboliczny sposób zakończyli sezon 2017 w krajowych rajdach i wyścigach. W stawce ponad stu załóg nie zabrakło tegorocznego Mistrza Polski w rajdowej kategorii OPEN 2WD – Jana Chmielewskiego, który zaprosił na prawy fotel swojego BMW R+MAXI żonę Monikę. Na drodze do sukcesu krakowskiej załogi stanęła awaria samochodu na drugim odcinku specjalnym, ale mimo tego, dzięki uprzejmości organizatorów, mogliśmy podziwiać efektowną jazdę Chmielewskich na kultowym odcinku Karowa, rozgrywanym po zmroku niemal w samym centrum Warszawy.
Jan Chmielewski:
Rajd Barbórka to rajd specyficzny, ale o tak silnym charakterze, że nie można sobie pozwolić na nieobecność na stołecznych odcinkach specjalnych. Tym razem los nie był dla nas zbyt łaskawy i z walki wyeliminowała nas awaria na drugim odcinku specjalnym, ale dzięki uprzejmości działaczy Automobilklubu Polski mieliśmy możliwość zaprezentowania siebie i naszego BMW R+MAXI na oesie Kryterium Karowa, który stanowi „wisienkę na torcie” nie tylko tego rajdu, ale całego motorsportowego sezonu. Biorąc pod uwagę magię „Karowej” postanowiliśmy nie walczyć o czas, ale pokonać ten odcinek w maksymalnie efektowny sposób, co mam nadzieję, spodobało się licznie zgromadzonym przy trasie kibicom, którym w ten sposób chciałem podziękować za wsparcie i doping w całym, mistrzowskim dla nas, sezonie. Było to też podziękowanie dla tych, bez których nie miałbym możliwości startów w RSMP, czyli moich wspaniałych sponsorów, a także wszystkich członków naszego zespołu, którzy przez cały rok pracowali na wspólny sukces.
Monika Chmielewska:
Nieczęsto mam okazję zasiąść na prawym fotelu rajdówki mojego męża, więc z tym większą radością wykorzystaliśmy okazję, by razem zaprezentować się na odcinkach specjalnych Rajdu Barbórka. Choć same zawody nie ułożyły się po naszej myśli, to magia ulicy Karowej, na której kolejny rok z rzędu mogliśmy wspólnie pojechać, sprawiła, że problemy techniczne szybko odeszły w niepamięć i głównym celem stało się cieszenie kibiców widowiskową jazdą naszą „Beemką”. Mając za sobą takie doświadczenie w pełni rozumiem wszystkich zawodników, którzy starają się choć raz w roku wystartować właśnie w Rajdzie Barbórka, ponieważ żadne inne zawody nie mają tak wyjątkowej atmosfery i nie da się tutaj nie wracać.